jeudi 17 avril 2008

Wpis drugi

Pierwszy wpis byl krotki, zeby zobaczyc jak to dziala. Moge wiec spokojnie pisac drugi.

Pierwsza rzecz jaka mi przychodzi do glowy jest nastepujaca : niech zyja wszelkie aplikacje online. Czemu? No bo mam dosyc pamietania co mam na ktorym komputerze. Od kiedy wkrecilem sie Gmail'a wpadlem w wir aplikacji online. Poznalem google docs, google agende, zaczalem uzywac systemu picasa.

Brakowalo mi jednak czegos do zapisywania co mam zrobic np. po powrocie do domu z pracy i w ogole chcialem moc gdzies poza agenda pozostawiac jakis slad po tym co sie dzieje, zeby potem kiedys moc sprawdzic co sie dzialo tego a tego dnia. Blog. Taki mi dzis przyszedl pomysl. Blog uzyty w innym celu niz powinien. Do dzielenia sie informacjami... ze samym soba. Bo tak jest. Mam, jak wiele osob, dwa swiaty. Dom i praca. W pracy czesto pamietam co mam zrobic w domu, a potem zapominam. Probowalem sam sobie wysylac maile, i w ogole. Moze zreszta blog nie wypali. Zobaczymy. A moze ktos zacznie go czytac, i pozna jakies 'intymne' detale o mnie? Nie jestem z natury ekshibicjonista, ale mysl o tym ze ktos to kiedys moze przeczyta wcale mi nie przeszkadza... Choc oczywiscie zawsze mi sie wydaje ze to co pisze lub mowie jest smieszne...

Wiec teraz pierwszy zapis zwiazany z tym po co ten blog zalozylem. Oto co mam zrobic w domu (a wlasciwie po pracy, bo czesc tych rzeczy nie bedzie, w kazdym razie nie koniecznie, do zrobienia w domu) :

- zaplacic rachunki za komorki (powinny same sie pobierac, czytelniku, ale jestem u alternatywnego operatora, no i taniej niestety znaczy skomplikowaniej, w kazdym razie we Francji chyba naprawde tak jest)
- oplacic czesc podatkow z wyjasnieniem sytuacji (mam zaplacic pewien odsetek podatkow lokalnych, z ktorych omylkowo mnie calkowicie zwolnil francuski fiskus)
- odnalezc barierke, bo przez tydzien bedzie u nas mieszkal pies (ktory z nami nie mieszka od listopada, bo mialem podejrzelnie alergii, zobaczymy jak bedzie tym razem)
- sciagnac na picase kolejne zdjecia (pociag Stefana, itd)
- przeladowac czesc plikow laptopa na twardy dysk na kompie z Vista.
- kupic wreszcie serum physiologique (no tak, to kolejny problem, poza swiatem pracy i domu, jest reszta swiata, a tam do niedawna nie mialem internetu, wiec zawsze wszystko sie zapominalo)
- skosic jeszcze raz trawe (w zaleznosci od pogody, bo w Bretanii niestety nie ma czegos takiego jak prognoza)
- zastanowic sie nad powtorzeniem ogloszenia o sprzedaz domu w OUEST FRANCE.

Uf ale sie tego nazbieralo. Smiesznie tak pisac sam do siebie. Dawno nie pisalem duzo po polsku.

Pewnie bede musial wiele dopisac do wieczora.

Aucun commentaire: